Jeszcze nie tak dawno Jezioro Międzybrodzkie cieszyło się dużą popularnością i stanowiło ważną atrakcję turystyczną w regionie. Oczywiście, w wiosenno-letnie weekendy sporo ludzi przyjeżdża wypocząć nad wodę, lecz zauważyć można, że jest ich coraz mniej. Dużo osób zapewne pamięta jeszcze czasy, kiedy znajdowały się tutaj tłumy. A teraz? Kolonie oraz pojedyncze osoby. Co jednak ciekawe, jest tam również znacznie mniej wędkarzy niż kiedyś.
Kilka lat temu cały akwen oblegany był przez zapalonych wędkarzy, a na wodzie można było zauważyć wiele łódek. Z tego powodu miało miejsce wiele konfliktów, ponieważ ilość amatorów łowienia ryb nie podobała się kajakarzom, pływakom oraz żeglarzom. Krótko mówiąc – trudno było nie zaplątać się żyłkę. Wędki, łódki, entuzjaści łowienia ryb oraz ich charakterystyczna odzież wędkarska – taki był obraz Jeziora Międzybrodzkiego przed laty. Jaki jest więc powód rezygnacji z tego akwenu? Tym bardziej, że turystów jest również niewielu.
Pierwszy powód wydaje się być prosty – brak ryb. Tę wersję utrzymują jednak jedynie wędkarze. Twierdzą, że znajdują się tam małe ryby, a to nie daje im satysfakcji. Każdy przecież woli bić rekordy, niż wyciągać z wody niewymiarowe okazy. Innego zdania są jednak władze bielskiego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, które twierdzą, że w jeziorze znajdują się duże ryby i jeśli ktoś chce, to na pewno je złowi. Przyczyn małej frekwencji wśród wędkarzy upatrują zupełnie w czymś innym, mianowicie ubywaniu samych wędkarzy. Coraz mniej młodych ludzi interesuje się tym hobby, a starsi albo umierają albo zwyczajnie zdrowie im na taką aktywność nie pozwala. W ciągu kilkunastu lat ilość członków w okręgu bielskim spadła o ponad 1,5 tysiąca. Wydaje się jednak, że sami wędkarze też mają sporo racji. Wcześniej jezioro było specjalnie zarybiane gatunkami z hodowli. Wpuszczano sporą ilość dużych okazów, aby można było je od razu złowić – teraz jest to niemożliwe.
Wydaje się jednak, że największą przyczyną takiego stanu rzeczy jest podział na okręgi i związane z tym, dość rygorystyczne przepisy, które niemal zabiły turystykę wędkarską. Kiedyś wielu Ślązaków przyjeżdżało wędkować nad Jezioro Międzybrodzkie i stanowiło praktycznie najliczniejszą grupę na łowisku. Obecnie, aby mogli tam od czasu do czasu przyjechać i zarzucić wędkę, muszą zapłacić 120 składki (lub opłacić kilkudniowe licencje). Zamiast więc opłacać wędkowanie w jeziorze, o wiele bardziej opłaca się skorzystać z prywatnego łowiska, gdzie znacznie łatwiej jest o duże i ciekawe okazy.
Członkowie bielskiego okręgu PZW nie są zadowoleni z obecnych rozwiązań, ponieważ sami mogą łowić wyłącznie w miejscach zarządzanych przez ich okręg. Dla przykładu, nie mogą łowić na przepływającej przez Bielsko rzece Biała, ponieważ zarządzana jest przez okręg katowicki i w takim wypadku należy ponieść dodatkowe opłaty.
Konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów skutecznie odstrasza wędkarzy. Kiedy przed laty mogli bez przeszkód zarybiać akweny wodne, o wiele częściej bywali na powszechnych łowiskach. Teraz nad wszystkim piecze trzymają naukowcy z państwowych instytucji. Zarybianie nie służy już do uatrakcyjniania wędkarstwa, lecz do wspomagania tarła. Wpuszcza się niewiele małych ryb, które nie są dla amatorów łowienia ryb atrakcyjne. Aby były one interesujące dla wędkarzy, muszą pożyć w wodzie przynajmniej kilka lat. Może więc za jakiś czas Jezioro Międzyborskie przynajmniej w części odzyska popularność i entuzjaści łowienia ryb z Bielska – białej chętniej będą przybywać w te okolice, aby zarzucić wędkę.
Przyczyna jest bardzo prosta. Brak miejsc gdzie można spokojnie połowić. W sezonie letnim jest tu tyle turystów, że znalezienie miejsca graniczy z cudem. Poza tym wszech obecne rowerki wodne no i coraz trudniejszy dostęp do jeziora (zabudowy, brak parkingów, zakazy wjazdów). Pod względem wędkarskim jezioro katastrofa i nie zapowiada się żeby było lepiej. Dziękuje. Pozdrawiam