Kiedy kupujemy wędkę sumową, naszym celem nie jest oczywiście samo zarzucanie haczyka i ciągnięcie go po wodzie. Typowe moczenie kija jest po prostu nudne i nie efektywne. Nas interesuje przede wszystkim przygoda i wyciąganie możliwie dużych okazów. I najczęściej po walce, ponieważ sumy nie są rybami, które łatwo by odpuszczały. Inne drapieżniki z polskich wód też nie są wcale takie delikatne, ale sumy to jednak najlepsze cele połowów. Tym bardziej, że to ryby w naszych akwenach największe. Kluczowym elementem każdego połowu jest zawsze holowanie i lądowanie ryby. Z wędkami sumowymi nie zawsze jest to jednak takie proste.
Warunek konieczny holowania
Zanim zacznie się holowanie, najpierw trzeba zrobić odpowiednie zacięcie. Trzeba je wykonać w chwili, kiedy ryba zacznie brać. Czekanie daje jej czas na poluzowanie haczyka i ucieczkę. Nie można jednak od razu za bardzo ciągnąć, bo można wyrwać wargę i stracić rybę. Wędki sumowe bywają dość duże i ciężkie, co niestety znacznie utrudnia skuteczne zacięcie. Nie należy jednak zabierać się do tego całym ciałem, by poprawić siłę działania. Jest to bardzo częsty błąd osób początkujących. Zabieranie sięga to całym ciałem trwa za długo, a potem też potrafi nierówno rozłożyć siły i zmarnować branie. Szybki ruch samymi rękami to najlepsze rozwiązanie.
Przygotujmy się na wiele nauki
Na początku, jeśli będziemy trafiali na duże ryby, wędki sumowe będą powodowały wiele rozczarowań. Ryby będą nam się bowiem regularnie zrywały. Jest to efekt ich taktyki, który polega na naprzemiennej walce i luzowaniu linki. Brak reakcji na ich działania spowoduje, że uzyskają wymagany luz do wykonania manewru obronnego. Wielu znakomitych wędkarzy traciło kilka swoich pierwszych ryb, ale to, co odróżniało ich od wędkarzy słabych, to umiejętność wyciągania wniosków z porażek. Wędka nie jest wcale tak prostym w obsłudze narzędziem, jak mogłoby się początkowo wydawać. Trzeba ją wyczuć i nauczyć się ją odpowiednio prowadzić.
Nie można pozwolić na odjazd
W walce z rybą trzeba pokazać, kto tu rządzi. Robi się to przez manipulowanie odjazdem, czyli na pozwolenie rybie na odpłyniecie od miejsca zacięcia, ale na bardzo niewielką odległość. Potem trzeba aktywnie ją holować, zwłaszcza jeśli będzie wykonywała ruchy do boku. Nie ma co próbować zachęcać jej do zbliżania się bezpośrednio, bo to się nie wydarzy. Ryba wie, skąd jest ciągnięta i będzie się broniła. Walka z sumem na takich warunkach może być naprawdę długa, ale w polskich jeziorach i rzekach okazy zwykle nie są aż tak duże, by dorosły mężczyzna miał z nimi jakieś poważniejsze problemy.
Pilnujmy linki
W praktyce zazwyczaj największym zagrożeniem jest zerwanie się linki. Odpowiednie holowanie jest proste, jeśli ryba nie jest za duża, ale jeśli jej masa oscyluje w okolicach maksimum tego, co może wytrzymać linka, trzeba bardzo uważać na szarpnięcia. Wędki sumowe są raczej sztywne, ale i tak powinniśmy mieć wystarczającą ilość marginesu siły, by spokojnie reagować na wszystkie wierzgnięcia złapanego suma