Wyświetlacz prędkości przy drodze to urządzenie, które niejako “prosi”, aby zwolnić. Najczęściej takie wyświetlacze są montowane w newralgicznych miejscach – czyli tam, gdzie zwolnienie samochodu jest na prawdę konieczne. Niestety. Jeśli nawet kierowcy widząc taki wyświetlacz zwalniali, to działo się to zwykle przez kilka pierwszych dni po jego zamontowaniu. Później – reakcji już nie było. Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej doszedł do wniosku, że nie ma sensu montowanie tego typu sprzętu, ponieważ dość że są drogie, to nie powodują żadnej reakcji u kierowców. Wyświetlacz prędkości – to nie radar, więc i kierowcy nie mają się czego bać. A jak się nie boją, to i nie zwolnią. Udowodniono, że tylko widok radiowozu, czy radaru może powodować naciśnięcie hamulca w aucie. Inne “sprzęty” są nieskuteczne. Ale przecież nie chodzi o to, by coś wymuszać. Jeśli ktoś jedzie zbyt szybko i sam nie będzie chciał zwolnić – wyświetlacz prędkości go do tego nie zmusi. Niestety, zwykle kierowcy przy ograniczeniu do 40 km/h, mają na liczniki prawie 90 km/h. Mało kto przejmuje się znakami ograniczającymi prędkość na określonych odcinkach.
Zdjęcie: https://www.radiobielsko.pl/